,, O j c z e n a s z ... "
W ich domu życie płynęło po staremu. Matka raz w tygodniu, a nieraz i częściej, wyjeżdżała za ,,uciułane pieniądze", w najbogatsze strony Kielecczyzny. Po pszenicę, mąkę, groch, cebulę i kaszę. Jeździła z garnczkami do Jędrzejowa, Charsznicy, Dwikóz, Jakubowic, Złotego Potoku, Wysokich Gór i wielu innych miejscowości i wiosek. Aby zarobić cośkolwiek dla nich na chleb albo placek razowy, taki pieczony pod blachą w kuchni.