sobota, 17 maja 2014
ATENY... i Ja Fotoreporter ....SUCHEDNIÓW piórkiem RYSOWNIKA / Stanisław Pająk
ATENY ... i JA FOTOREPORTER
.............
Byłem turystą z Polski, pisarzem i dziennikarzem z opublikowanymi czterema powieściami przez tak znane w kraju wydawnictwa: ,,Książka i wiedza", ,,Wydawnictwo MON", ,,Czytelnik" w Warszawie i
,,Wydawnictwo Literackie" w Krakowie. Recenzje przyniosły mi Ateny. Ateny... były dla mnie jak woda i powietrze człowiekowi do życia potrzebne. I stąd te oto pamiątkowe zdjęcia w ,,Ateny... i Ja" z Aten. Tak bardzo pragnąłem poznać jej zabytki starożytności, zwłaszcza Akropol, gdyż są najbardziej znane, choć nie jedynymi atrakcjami w stolicy Grecji.
Kusiły mnie wspaniałe widoki ze wzgórza Likavitos i Filopappon, Plaka, pełna zabytków z czsów bizantyńskich, średdniowiecznych, XIX wieku, czulem w podniebieniu smak potraw jako, że Ateny słyną z najlepszych restauracji w Grecji.
Wiele razy podchodziłem pod Akropol, spoglądalem na Wieżę Wiatrów, wspaniałą ośmioboczną budowę, najbardziej zachowaną i najbardziej intrygującą spośród pozostałości rzymskiego forum.
Wędrowałem ulicami Plaki, jednej z najpiękniejszych dzielnic Aten, zachodziłem na Bazar, głośne i bbarwne targowisko ciągnące się od dzielnicy Monasteraki przez Eolu aż do XIX- wieczną halę targową ze straganami.
foto: AlanP
piątek, 16 maja 2014
S ł o ń c e m ...i ...burzą / Stanisław Pająk
Słońcem i burzą
Szukałem przez wiele lat
Niejednej nocy zatęskniłem
Szukałem i pytałem gwiazd
Nad miastem i wioską
Pewnej jesieni znalazłem
Jak listek bzu na ścieżce
Samotną
Gdym już chciał zwątpić
W Twoje istnienie
Odtąd jesteś więcej
Niż siostrą
Kroplami rosy
Słońcem i burzą
Co szkód nie czyni
A spulchnia glebę
1959
/ ,,PŁYNIE KAMIONKA ... W SUCHEDNIOWIE ''
Pisarz - 1959r.
S U C H E D N I Ó W ... W c z o r a j i D z i ś ...(2) / Stanisław Pająk
S u c h e d n i ów wczoraj i dziś
c.d.
Po objęciu przez Stanisława Staszica stanowiska ministra Stanu, był w Suchedniowie piec do przetapiania i uszlachetniania żelaza, jedna wytwórnia kos, dwie blachownie oraz odlewnie w Mostkach i Parszowie.
W 1833r. utworzono Wschodni Okrąg Górniczy w Suchedniowie, a Zarząd mieścił się na terenie obecnego Urzędu Pocztowego, któremu podlegały kopalnie kruszców, kużnie, wielkie piece, odlewnie i warsztaty mechaniczne w dolinach rzeki Łącznej, Kaczki i Kamiennej.
Następne lata przyniosły przekształcenia przemysłu manufakturowego w unowocześniony przemysł fabryczny, przełom w technice produkcji hutniczej oraz opalanie pieców węglem, nie drzewem. Prapradziadowie Suchedniowian, Rejowian i najbliższych okolic prawdopodobnie od wielu wieków żyli z naturalnych bogactw znajdujących się w rosnących lasach, wydobywali rudę żelaza i kamień, wywozili drewno. Byli znani z precyzyjnych wytwarzanych wyrobów, przyłączali się także czynnie do zrywów narodowo - wyzwoleńczych, o czym świadczą liczne żródła historyczne. Odlewano działa, produkowano lufy karabinowe dla powstańców, kosy, noże, brzytwy i narzędzia lekarskie.
foto: AlanP
czwartek, 15 maja 2014
S U C H E D N I Ó W... WCZORAJ i DZIŚ ..(1) / Stanisław Pająk
S U C H E D N I Ó W WCZORAJ I DZIŚ
Suchedniów, moje miasto, przedtem osada, dawniej wieś, a jeszcze dawniej jakieś plemię nad Kamionką w niedostępnej puszczy, w I wieku p.n.e., także za czasów , gdy narodził się Jezus z Betlejem i żył w Ziemi Świętej. Może początek miejscowości i nazwę miejscowości dała kużnica Stanisława Suchini, że była taka nad kanałem odpływającym ze stawu naprzeciwko póżniejszego Zarządu Górnictwa Krółestwa? A może to mikroklimat przyczynił się do nazwania mojego miasta, że miał największe nasłonecznienie i ,,suche dni " bez deszczu w Polsce? Choć i dobrze pamiętam, jeszcze słysząc zawołanie ,,Kaj idziesz? Na Suchedniów".
Były kopalnie odkrywkowe rud żelaza w pobliskich lasach Kamiennej Góry, Dalejowie i Chamoziu, prymitywne dymarki, kużnice, rudnice, fryszerki nad krętą Kamionką w zielonej jakby niecce. Była Baltazarka i Baranów, pracowali nasi prapradziadkowie i chodzli pomodlić się do kościoła we Wzdole, aby i tam ich pochowano na miejscowym cmentarzu, bo w Suchedniowie kościoła i cmentarza jeszcze nie było.
wtorek, 13 maja 2014
L I S T E K ... J A R Z Ę B I N Y / Stanisław Pająk
L i s t e k j a r z ę b i n y
Przysłałaś listek jarzębiny
Szary jak starzec
Gdy samotnie siedzi
Przy studni
Przeżył trzy wojny
I cały wiek
Ma co wspominać
A my?
Twoje oczy widzę
W listku jarzębiny
Bojażliwie patrzą
Na odjeżdżający pociąg
Nie mamy czego wspominać
Była z nami tylko jedna wojna
I jedna noc pod gwiazdami
Wiatr zdjął listek jarzębiny
Z mojej drżącej dłoni
1958
,, Płynie Kamionka... w Suchedniowie"
foto: RP
U l ę g a ł k i ......(2)../ Stanisław Pająk
U l ę g a ł k i
c.d.
- Po co żeście się schowali na tej górze?... - odezwał się Kuszewski i dodał: - Dlaczego nie chcieliście iść na okopy?
- Myśmy się wcale nie schowali, a byliśmy na ulęgałkach...- Na ulęgałkach?
- Tak, panie Kuszewski. Wiedzieliśmy, że tam są i chcieliśmy sobie trochę podjeść i wziąć na okopy...
- Mamy ich pełne kieszenie, o widzi pan... - dodałem, wysypując z jednej kieszeni ulęgałki do garści.
Po słowach Kuszewskiego i na widok ulęgałek Niemiec się trochę udobrał i jakby się przez moment uśmiechnął.
- Ha, haa! - zaczął się śmiać ten drugi. Podszedł do nas i zaczął się wpatrywać w ulęgałki, jakby je pierwszy raz widział albo chciał zaraz zjeść oczami.
Sądziłem, że ich nie weżmie. A jednak wziął.
- Daj i ty, z chusteczki... - powiedziałem do siostry.
U l ę g a ł k i.....(1)../ Stanisław Pająk
U l ę g a ł k i
Niewiele brakowało, a byłby mnie i Fredkę zastrzelił Niemiec na podwórku u Świtka. Trzy domy od nas. I to zupełnie głupio, przez przypadek. W tym czasie nie kwaterowali we wsi żadni żołnierze. Wyjechali na front. Ale przychodziło kilku codziennie po ludzi na okopy. Byli to żandarmi z pobliskiej szkoły.
Brali nie tylko dorosłych, ale i dzieci w moim wieku.
A tego ranka to było tak. Jak zwykle, przyszliśmy z Fredką na podwórko do Świtków i stoimy sobie w grupce. Kuszewski odnotował nas na liście i wyczekiwał z Niemcami na tych, co powinni byli jeszcze przyjść. Po Lańczyku, który sprawował funkcję sołtysa dobre kilka lat przed wojną, został nim teraz Kruk z końca wsi. A o Kuszewskim wiedziano tylko tyle, że zgodził się być zastępcą i zbierać kontyngenty i organizować ludzi na okopy. Chyba tym samym miał jakieś względy u Niemców, bo go nie zabrano na roboty do Niemiec. A pojechało wielu chłopów do Lipska i gdzie indziej.
Było jeszcze trochę czasu do odmarszu. Aby tak nie stać bezczynnie, wdrapaliśmy się po drabinie z Fredką na strych domu Świtków, gdzie jak wiedzieliśmy, ,,lęgło się" sporo gruszek w sianie, z tej gruszki na samej górce. A lepszych nie było, i do dzisiaj chyba nie ma na całych krukowskich polach. Chcieliśmy sobie tych gruszek trochę podjeść i wybrać na drogę. Nikomu o tym nie powiedzieliśmy. Zajadamy sobie w najlepsze ulęgałi, to znowu wybieramy do kieszeni. Musiał nas naprawdę nikt nie widzieć, jak wchodziliśmy, czy nie zauważył, bo zaczęto nas szukać i wołać. Ktoś poleciał nawet do domu. Mama odpowiedziała mu zwyczajnie jak było.
- Przecież oni poszli jakoś pół godziny temu...
poniedziałek, 12 maja 2014
D o C ó r k i... / Stanisław Pająk
D o C ó r k i
Gdyby ktoś zapytał
Kim byłem
Córeczko powiedz
Moim Ojcem
Więcej nie trzeba
Będę drogą
Nie wspominaj o niej
Nieznaną nocą
W ziarenku piasku
Zastygłym milczącym
C i e n i e m
Wiatrem świętokrzyskim
Zwilżającym w pocałunku dnia
Przebytą ścieżką
Wtedy
Córeczko będziesz wiedzieć
Byłem t y l k o s o b ą
1962
,, PŁYNIE KAMIONKA ... W SUCHEDNIOWIE''
foto: RP
niedziela, 11 maja 2014
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)




