czwartek, 18 stycznia 2018

,, T a k i e...s o b i e...ż y c i e " .../ St.Pająk

...                          ,, Takie  sobie  życie "

fot :  Stanisław  Pająk

          Córce daliśmy na imię Lidzia. ... Któreś nocy to nasze maleństwo napędziło mi sporego stracha. Otóż, leżąc na tapczanie, huśtałem ją na kolanach, żeby zasnęła.Tego wieczoru była kapryśna, jakby jej coś dolegało. Mirka zajęła się Szczepankiem, chciała sobie trochę odpocząć. Wziąłem od niej Lidzię, że może prędzej przestanie płakać. Widocznie to moje nucenie i kołysanie uspokoiło ją, bo po jakimś czasie usnęła, a niedługo drzemałem i ja oparty plecami o krawędź kredensu. Kiedy się przebudziłem,zdziwiło mnie trochę, że siedzę sam na tapczanie, a w pokoju słychać tylko pochrapywanie Mirki i miarowy oddech Szczepanka. Rozglądałem się za Lidzią, nigdzie jej jednak nie widziałem. Przypomniałem sobie, że przecież usypiałem ją na kolanach. W końcu spostrzegłem, że coś bieli się na podłodze między stołem a tapczanem. Struchlałem. Pośpiesznie zeskoczyłem z tapczanu wyciągnąłem ręce po odwrócony becik. Pod nim leżała Lidzia z twarzą do podłogi. I spała sobie w najlepsze. Była trochę spocona, ale nie płakała.                                                                                            
                                                                                                                                                              - Wiesz, że mogła się zadusić? - powiedziała Mirka wystraszonym głosem, gdy ją przebudziłem i opowiedziałem, co mi się przydarzyło.                                                                                                 - Pewnie, że mogła. Nawet nie wiedzielibyśmy kiedy.                                                                           Odetchnąłem z ulgą. Dobrze, że nic jej się nie stało. Przygarnąłem małą po raz ostatni tej nocy. Tak tylko leciutko, żeby się przypadkiem nie zbudziła.                                                                     A potem, kiedy tylko płakała i Mirka nie mogła sobie dać z nią rady, zaraz brałem ją na kolana; ale siadałem już na tapczanie od ściany, żeby mi nie upadła na podłogę, gdybym zasnął. Bujałem ją na kolanach i nuciłem jej do snu starą jak świat piosenkę, którą kiedyś śpiewała mi moja matka, a czasem ojciec:  ,,Aaa , kotki dwa, szare, bure obydwa, nic nie będą robiły, tylko małą Lidziunię bawiły ". Wystarczyło, że zanuciłem kilka razy, a oczka jej po chwili zaczynały się zamykać i usypiała. ....       

                                                                                              / ,, Takie  sobie  życie "/ St.Pająk

                                                                                                          ... c.d.n.


                                                                                            

        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz